Wędrowaliście kiedyś ponad 7 km po śniegu, mijając nieliczne restauracje i gospody, tylko po to, żeby zjeść w tej jednej jedynej? Nie? To następnym razem wybierzcie się z nami na ferie ;)
Na taki fantastyczny (?!) pomysł wpadła moja Mama. Zapragnęła zjeść w "Malinówce", która od naszego pensjonatu oddalona była ok.7 km. Z racji, że nie byliśmy zmotoryzowani, wiadomo było, że drogę pokonamy pieszo. Rodzice zresztą twierdzą, że więcej można zobaczyć idą niż jadąc.
Oczywiście Mama tak to sprytnie urządziła, że nam nie podała szczegółów. Stwierdziła tylko, że po to przyjechaliśmy w góry, by chodzić, zwiedzać, a nie siedzieć z telefonami w rękach. Niby racja.
Wycieczka miała być całodzienna. Punkt pierwszy programu - Skocznia im. Adama Małysza w Wiśle - Malince (o tym napiszemy w oddzielnym poście) - ok. 4,5 km od naszego miejsca noclegowego.
Punkt drugi - Restauracja Malinówka w Wiśle - Malince - jedyne (?!) 2,5 km od skoczni. To tu Magda Gessler przeprowadziła Kuchenne Rewolucje. Jak było kiedyś możecie się sami przekonać oglądając archiwalny odcinek (
Malinówka). Jak jest teraz - przekonacie się czytając dalej...